nie to jest najważniejsze, kluczowa pozostaje świetnie skonstruowana rola niedowiarka, człowieka tamtych czasów, poganina (przy tej okazji świetnie pokazano kontrastujący z głębią chrześcijaństwa infantylizm wiary w bożka, do którego przez jakiś czas ucieka się Clavius).
Ten film ukazuje wstrząsające, umykające doczesnym miernikom doświadczenie spotkania człowieka z Bogiem - ale zderzone ze zwykłością, nawet brutalnością codzienności i pogaństwa. Mimo południowych barw plenerów mamy od początku wrażenie szarości, bo już na początku pojawia się motyw trupów, smrodu, brutalności policyjno-wojskowej... i nagle pośród tego złomowiska idei i emocji pojawia sie coś niezwykłego: najpierw ludzie bardzo odmienni od żołnierzy, od tłumu, wyłamujący się z codzienności, czyli UCZNIOWIE doświadczeni spotkaniem z cudem, a następnie wyłom w ziemskiej logice - zniknięcie ciała, czyli zmartwychwstanie.
Sama postać twardo stąpającego po ziemi Claviusa pośrednio pokazuje, że można zmienić swoja perspektywę patrzenia na życie, jeśli zachowa się dostępną człowiekowi bezstronność i uwagę - że doświadczenie Zmartwychwstania Jezusa było wydarzeniem nie symbolicznym, lecz włączonym w historię.
dobrze to ująłeś. Konstrukcja postaci Klaviusa jest genialna i to sprawia, że film wybija się ponad przeciętność mimo pewnych niedociągnięć jak np. dość kiczowata scena wniebowstąpienia. Klavius mówi w filmie przynajmniej dwa razy, że nie potrafi pogodzić tego czego doświadczył z realiami świata w którym żyje i dlatego pod koniec filmu na pytanie "czy wierzysz?" odpowiada, że nigdy już nie będzie taki sam jak przedtem.