Cały film prześledziłam w napięciu, nie domyślając się, cóż to za "lokatorów" miał na myśli autor opisu :) uwielbiam humor p. Szaflarskiej.. Cudnie zemściła się na synu-pijawce, oddając dom na dom dziecka..
Ale finałowa scena doprowadziła mnie do łez. A w zasadzie mimika psicy. Kiedy dziewczynka zapukała do drzwi, zanosząc herbatę, w (co ważne) kubku,, gdzie siedziała już bez życia p. Aniela, nie domyślała się jeszcze wszystkiego. Ale kiedy Fila zahaczyła łebkiem o jej dłoń i położyła go na jej kolanach, i zrozumiała, że pańcia odeszła, i cofnęła głowę i spojrzała na dziewczynkę z herbatą, z takim bólem, z takim cierpieniem.. Dopiero zobaczywszy "minę" Fili dziewczynka zrozumiała...
A pani Aniela, jak to pani Aniela, "ucieszyła się", że nie musi pić herbaty z kubka ;)
Piękny film, ale nie dla każdego..