Jest kilka genialnych scen w tym filmie i kilka ze zmarnowanym potencjałem. Ale humor bazuje tu głównie na poczuciu żenady, obrzucających się wyzwiskami bohaterów i idiotyzmach wykonywanych przez niepotrzebną w tym filmie Mirandę Hart (której nie mogłem na filmwebie znaleźć wśród obsady, bo omijałem jej zdjęcie, myśląc, że to facet). Jednym słowem kiepsko, choć mogło być inaczej... Myślę, że poziom umysłowy reżysera świetnie oddaje scena, gdy główna bohaterka najpierw zabija zbira, a potem na niego rzyga.
Zgadzam się w stu procentach film miał momenty naprawdę dobre ale zdecydowanie za dużo takiego typowego wulgarnego humoru, a już tymbardziej że nie stał tu na wysokim poziomie.
Racja, film ma kilka naprawdę śmiesznych momentów i dwie, moim zdaniem, niezłe role (Stathama i Serafinowicza). Ale reszta to żenada; mnie dobiła scena z agentem robiącym sobie selfie z pindolem w ręku... Wiem, że to miała być głupkowata komedyjka, ale są granice.
Kilka śmiesznych momentów było + jakieś głupkowate teksty, a tak to głupota jakich mało. Gra Melissy McCarthy ogóle mi się nie podobała, wręcz nie mogłem na nią patrzeć.
Statham byl straszny..najgorszego jego wydanie..nie wiem, czy to jego pierwsza rola komediowa, ale byl dla mnie zenujacy i nie poradzil sobie..
Calosc ujdzie..mozna bylo sie posmiac..trudne sceny rzygane..
Myslac,ze to luzna komedyjka, film obejrzalam z 8letnia corka..na domowym rzutniku z ekranem 2.5:2m nagle wyswietli kompletnie bez zwiazku golego penisa..az sie sama wystraszylam..nie wiem czy to bylo potrzebne..od tamtej pory sprawdzam nawet kreskowki, czy to na pewno dla dzieci sie nadaje
Pierwsze pół godziny dawało nadzieję, że będzie to zabawna głupia komedia. Niestety im dalej tym gorzej. Może gdyby wyciąć większość żenująco prostackich żarcików (tak ze 30 minut), oceniłbym ten film lepiej.