Czemu wszyscy tak jadą po tym filmie? On jest psychologiczną analizą Żelaznej Damy i jej życia oraz starości. Wcale jej nie ośmiesza. Jest niezwykle poruszający, jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza, rola Meryl, bo to tak naprawdę jej monodram.
Faktycznie Streep jest tu niezła, nie szarżuje jak w "Sierpniu w hrabstwie...". Inna kwestia to granie tak wyjątkowo odstręczającej osoby jaką była Thatcher...
..zachodzi tu jakiś fenomen fizyczny;Streep jako Thatcher jest ładniejsza i od Thatcher i od Streep..
Wydaje mi się, że fragmentaryczność fabuły jej pobieżność są powodem słabych ocen. Także sceny demencji sąw moim mniemaniu czasem zbyt przesadzone, wiele przemów z ust Streep brzmi nienaturalnie, zwłaszcza wstawka 'codziennie walczę' jako komentarz do tego że zmaga się z uprzedzeniami ze względu na płeć, co było nie na temat rozmowy. Wydaje mi się że film ma problem ze zgłebieniem postaci - wszytko co musimy o niej wiedzieć przekazuje nam w kilku monologach, jak ciągłe podkreślanie że jest córką sklepikarza. Jej późniejsze lata urzędowania są zlepkiem scenek. Ale zgadzam się, że to próba przybliżenia bardziej na gruncie psychologii, jej postawy czy siły charakteru, a nie poglądów. Według mnie zawodzi też montaż. Ale film nie jest zły, ma dużo dobrych pomysłoe, jednak ułożenie i proporcje się nie zawsze udają